Strop zalany!
Jednak udało się zalać strop we wtorek, mąż wygospodarował tego dnia chwilę by wszystkiego dopilnować.
Schody też zalane:) Dziś po nich wchodziłam, by podlać strop, i dopiero na ostatnim stopniu przypomniało mi się że miałam sprawdzić, czy są wygodne. Więc tak sobie myślę, że skoro wchodziłam myśląc o niebieskich migdałach i nie spadłam to chyba można uznać że schody się udały:) Mąż z teściem kombinowali, kombinowali, aż wymyślili jak zbudować schody tak by z sufitu na parterze nie wystawały dwa ostatnie stopnie, jak w projekcie. I nie wystają:) Póki co jesteśmy zadowoleni, nie mogę się doczekać rozszalowania, wtedy będzie więcej widać:)
A oto zdjątka:
Taki widok zastałam wracając do domu:) Już z daleka było widać dźwig, przepiękny dźwiżek, nie?;)
I wreszcie mam swój wyczekany, piękny szarobury strop:D
I schody: