Przygotowanie do godziny zero;)
Jak pisałam, działkę dostałam w darowiźnie od Babićki. Działka była i nadal jest użytkowana, więc stoi na niej kilka zabudowań gospodarczych. Do czasu budowy większość musi zniknąć, więc może dobrze że wbicie pierwzej łopaty zaplanowaliśmy na marzec - jest trochę czasu by ogarnąć działkę.
To co dotychczas udało nam się zrobić to:
- rozebrać starą szopę - komórkę, w której kiedyś trzymano różne graty:
Po rozbiórce zostało takie oto pobojowisko:
Rozebraliśmy starą piwniczkę (a raczej mój mąż z pomocnikami rozebrali, bo tu już wiedzieliśmy że jestem w ciąży i nie mogłam pewnych rzeczy robić osobiście... nad czym ubolewam).
Była piwniczka...
...i nie ma piwniczki:
Najwięcej jednak pracy wymagało doprowadzenie do jakiegokolwiek stanu starego małego kurniczka mojej Babićki. W podzięce za podarowaną działkę obiecaliśmy babci, że dopóki zechce, może hodować swoje kury, bo wiemy ile radości jej to sprawia. Ja nie czuję do kur aż takiego sentymentu jak ona, ale skoro tak bardzo jej zależy...
Trzeba więc było zrobić z kurnikiem coś takiego, by nie straszył, nie przyprawiał patrzących o palpitacje serca ani nie narażał na straty moralne...
Zimą wyglądał tak:
Jeszcze nie skończyliśmy do remontować, ale w obecnym stanie wygląda tak:
Chcę się jeszcze postarać o okiennice, rośliny, schodki, a na wiosnę posadzić pnącza - dobrze więc że do rozpoczęcia budowy zostało nieco czasu. Mam nadzieję że zmieścimy się w czasie:)