Odebraliśmy je w moje urodziny - 5 września:) Taki prezent - to jest COŚ!:) Jednak w międzyczasie pojawiło się tyle nowych okoliczności i wrażeń, że nie zdążyliśmy się jeszcze dobrze naszym pozwoleniem nacieszyć.
Okazuje się, że zanim wydano pozwolenie na naszą budowę, zmienił się plan zagospodarowania przestrzennego, czego bardzo sie obawialiśmy. Mówiono nam, że jeśli nie zdążymy z otrzymaniem pozwolenia, to niestety potem plan zmienia się na naszą niekorzyść. Dlatego też spieszyliśmy się jak tylko można było, oczywiście bez pomijania wszystkich ważnych spraw projektowych itp. W rezultacie nie zdążyliśmy "wstrzelić się" przed zmianą przepisów.
Odbierając plan dowiedzieliśmy się, że plan się zmienił, ale... ku naszemu olbrzymieniu zdumieniu - NA KORZYŚĆ!
Status ulicy dojazdowej do naszej działki zmienił się z "działki budowlanej" na "drogę gminną". To wiele zmienia.
Nie musimy ogrzewać naszego domu elektrycznie, możemy paliwem stałym niskoemisyjnym, typu np. ekogroszek!
Nie musimy budować studni chłonnej na odprowadzenie wód opadowych z dachu i powierzchni utwardzonych gruntu!
Czy to mało, by się cieszyć?:)
Teraz przyszła pora na akcję "dzierżawa drogi". Ponieważ droga dojazdowa do naszej działki jest drogą ślepą, kończącą się właśnie naszą działką, oraz ponieważ droga ta ma na końcu taki jakby placyk o powierzchni ok. 160m2, fajnie byłoby ją zagospodarować. Długo biliśmy się z myślami czy nas na to stać, czy warto robić sobie nadzieję, że przecież niedługo dziecko przyjdzie na świat i będą inne wydatki... aż w końcu zebraliśmy się na odwagę i dziś poszłam do Urzędu Miasta zapytać w jakim stopniu byśmy zbankrutowali, wydzierżawiając tą działkę drogową. Spięta czekałam na wyrok, po czym bardzo miły pan, po poczynieniu szczegółowych pomiarów i obliczeń podał mi "zawrotną" sumę:
- 46,70zł rocznie plus VAT.
O babo głupia, nie lepiej było iść parę tygodni temu i się ładnie zapytać? Po co było tyle myśleć i się głowić, dywagować nad wyższością utrzymania dziecka albo też dzierżawą?;)
Bierzemy tą działeczkę - uliczkę w dzierżawę, może postawimy na niej jeszcze jakiś garaż, wyjdzie nas to dodatkowo jakieś 30zł miesięcznie max. Mniej niż za rachunek telefoniczny;) czyli się opłaca.
A właśnie - ma ktoś pomysł na garaż nie związany z gruntem, oprócz blaszaka? Wiem że blaszak najtańszy i praktyczny, ale chciałabym żeby to było choć w jakimś stopniu urodziwe;) A może blaszaki też potrafią być miłe dla oka?